czwartek, 24 kwietnia 2014

Siemaneczko!

Moje ulubione słowo w języku polskim to ‘się’. Wszechstronny, wielofunkcyjny, kolorowy i bardzo istotny cząsteczek języka, a więc jeżeli go omijamy, mamy przyjąć na klatę wszelkie konsekwencje swojego błędu. Jeżeli uczysz się języka polskiego, a w Twoim języku ojczystym nie ma zaimka zwrotnego podobnego do polskiego ‘się’, jest to dla Ciebie mit. Dla mnie to jest po prostu nie do ogarnięcia. Tak, mogę porównywać jego funkcję do funkcji czasowników ‘ikowych’ w języku węgierskim (gdzie końcówka –ik oznacza, że czynność jest skierowana na podmiot, nota bene Węgrzy notorycznie robią błędy odmieniając te czasowniki), inną funkcję do strony biernej w języku angielskim, ale NIGDY nie będę w stanie używać go na wyczucie. Nawet jak jestem pełni świadoma tejże funkcji, popełniam błędy typu „wolę teraz nic nie mówić i ugryźć w język”. Ugryźć SIĘ…

No bo człowiek nauczy się, że jest zasadnicza różnica pomiędzy uczyć a uczyć się, myć a myć się, załatwić a załatwić się, ale obcokrajowiec często popełnia błędy, po których native speaker wybuchnie śmiechem. Chyba już pisałam o tym, jak ostatnio piłam kolę w pracy i w związku z tym, że stosunkowo rzadko konsumuję napoje gazowane, zrobiło mi się źle. Chciałam powiedzieć koleżance, że odbiło mi się, a powiedziałam „odbiło mi”. E, tam. Przecież wszyscy wiedzą, że jestem nieco stuknięta.

Jadąc do Gniezna rozmawiałam z moja przyjaciółką Asią (cześć, Asiu, pozdrawiam Cię z bloga!) i chciałam jej powiedzieć, że bardzo wolno jedziemy. „Nie wiem, o której będę w Poznaniu, bo mamy 10 minut opóźnienia. I tak będę miała 20 minut na przesiadkę, ale w tej chwili jedziemy prędkością mrówki.” Chwila ciszy. „Co???” „No ten. Prędkością ślimaka. Nie, ŻÓŁWIA! Wiesz, jakieś zwierzę.”

To samo z przyimkami… na czym czy na co, o czym czy o co… Bóg wie, kiedy który, wybierz se, jeden z nich jest poprawny na pewno… J

Mam nadzieję, że to nie świadczy o zlekceważeniu moich błędów. Wręcz przeciwnie, pragnę polepszyć swój polski, czasami po prostu jest męcząca ta świadomość, że szklana ściana jest tak strasznie oporna. 

Jestem miłośnikiem dobrych i tanich słowników, zwłaszcza tych, które się kupuje na dworcu albo w sklepie z prostym przesłaniem „tanie książki”. To przyjaciel studenta. Niedawno w takiej kopalni złota znalazłam słownik wyrazów bliskoznacznych i byłam niezmiernie dumna ze swojego dobytku. Elokwentna studentka psychologii (no tak, jestem studentką psychologii od października, właśnie dlatego miałam względnie mało czasu na pisanie) ucieszyła się, że w końcu dowie się jaka jest różnica między rozgoryczeniem a zgorzkniałością. Drugi dzień poszłam do pracy, pochwaliłam się swoją książką, na co mój kolega zadał pytanie: „Hm. A już wiesz jaka jest różnica między łajnem a gnojem?” Dziękuję za wsparcie językowe, chłopaki! J

Ku czemu dążę z tymi moimi pokręconymi przemyśleniami? Ku temu, że błędy służą do czegoś. Zaprzyjaźnij się z faktem, że popełniasz błędy, a więc jeżeli je popełniasz, naucz się wyciągać z nich coś pożytecznego.