wtorek, 20 stycznia 2015

Nowi-ny

Moi Drodzy! Pozwólcie mi nadrobić zaległości: życzę Wam wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku! Aby wszystkie Wasze marzenia – zarówno te, o których mówicie, jak i te, których nawet wyobrażać sobie nie możecie – spełniają się w tym roku! Życzę Wam, abyście zauważyli cuda w codziennym życiu i znaleźli satysfakcję w tym, co robicie!

Nasze biuro niedawno powitało nowych pracowników, których przyjęliśmy serdecznie, otwartymi ramionami. Nasz Manadżer, troszcząc się o ich dobrobyt, zapytał jak im się podoba kuchnia , która codziennie przyrządza nam pyszne potrawy. Ale on sformułował pytanie w dziwny dla mnie sposób: „podeszła Wam stołówka?” Znałam wyraz „podejść do kogoś”, ale wiadomo, że nie o to chodzi, skoro stołówka nie podchodzi do nikogo, także „podejdzie komuś”, to coś nowego dla mnie. Polski obfituje w zwroty wyrażające upodobanie. Od prostego „podoba się” albo „lubię to” (a nawet w naszym mocno zglobalizowanym świecie można już lajkować), przez „przypadło mi do gustu”, „przepadam za nim” (choć nie zdarza mi się słyszeć ów zwrot w formie twierdzącej, raczej w przeczącej) i „mieć zamiłowanie do czegoś” do „ciągnie do kogoś jak mucha do miodu”. A tego „coś podejdzie komuś” nie słyszałam wcześniej. Człowiek codziennie uczy się czegoś nowego – mówi się na Węgrzech.

Od czasu rezygnacji ze studiów psychologicznych czasami brakuje mi stałego „inputu” intelektualnego, który staram się rekompensować samodzielnym zajmowaniem się róznymi branżami psychologii. Szczególnie zainteresowałam się bajkoterapią. Terapia oparta na baśniach i bajkach polega na tym, że na początku sesji pacjent wybiera znaną mu z dzieciństwa historię, która z jakiegoś powodu jest znacząca dla niego. Do dokonania wyboru prowadzą motywacje podświadome: na wybór wpływ mogą mieć wyzwania, z którymi pacjent miał się zmierzyć w swoim życiu, konflikty, które miał rozwiązać, traumy z dzieciństwa, które jeszcze ma przetwarzać. Poprzez analizę tejże historii, pacjent prędzej czy później odkrywa podobieństwa między postaciami bajki a osobami w swoim otoczeniu, lub scenami tej historii a wydarzeniami w jego życiu. Dzięki temu, pacjent potrafi spojrzeć na swoje życie z nowej, zewnętrznej perspektywy i zyskać siłę, by zmienić to, co mu sprawiało kłopoty i ostatecznie prowadziło go do psychologa.

Ja na przykład od dawna czuję szczególną sympatię do Kopciuszka. Pamiętam, że co najmniej sto razy obejrzałam tę bajkę w wydaniu Disney w swoim dzieciństwie. Urzekło mnie to, jak ona ładnie śpiewała, żyła w harmonii z przyrodą, ale motyw, który mnie najbardziej zaczarowało, była jej umiejętność zachowania wewnętrznej radości wbrew otaczającej ją wrogości od strony macochy oraz przyrodnych sióstr. Wkurzało mnie nieco jednak to, że była ulegająca do bólu i nie potrafiła wyrwać się spod władzy kobiety, która ewidentnie traktowała ją po macoszemu. Myślałam o głównej postaci w taki właśnie sposób aż do czasu, gdy przeczytałam oryginał. W oryginale Kopciuszekowi nie pozwalają brać udziału w żadnej uroczystości organizowanej przez księcia, jednak ona zawsze znajdzie sposób na to, aby rychło załatwić zadania, potem szykować się na bal i ostatecznie pojawić się tam normalnie jak największa gwiazda. Ale z niej zaradna dziołcha!!! Wtedy akurat zmieniłam zdanie i darzę ją wiekszym szacunkiem.

Oczywiście zastanawiałam się nad tym, dlaczego przyciąga mnie tak mocno postać Kopciuszka. Czyżbym miała coś wspólnego z nią? Według psychologów społecznych, czujemy sympatię do osób, które są podobne do nas. (Rzeczywiście to tylko jeden z wielu powodów atrakcyjności.) Tak samo dzieje się to z postaciami z bajek, baśni, filmów, książek. Gdy czytamy ksiażkę lub oglądamy film, przybieramy rolę postaci, z którą potrafimy się zidentyfikować, czyli tej, która jest najbliżej nas. Tę regułę pięknie odzwierciedla Wasz język, gdyż słowa upodobanie i podobieństwo mają ten sam rdzeń (podobj-). Studiując bajkoterapię, odkryłam na czym polega podobieństwo między bajką a moim życiem. Gdy byłam młodsza, zachowałam się całkiem inaczej w towarzystwie, czułam się nieswojo, kiedy musiałam mówić przed większą publicznością, stresowałam i krepowałam się nawet krótko wypowiedzieć w klasie. Bardzo dobrze się czułam zatem w małym gronie najbliższych znajomych, przyjaciół, w rodzinie i z chęcią porozmawiałam nawet z nowymi ludźmi. Niemniej jednak, czułam się jak szara myszka. Przeprowadzki do Polski były dla mnie ważną decyzją życiową, a właściwie najlepszą, którą kiedykolwiek podjęłam, gdyż podczas mojego pobytu pozbyłam się tych barier. Streszczając się (bo nie chcę Was nudzić całą autobiografią), dużo się zmieniło od czasu, kiedy schowałam się przed światem (tak jak Kopciuszek, której nie pozwolono iść na bal). A przekładając moją obecną sytuację na język historii Kopciuszka, znaleźliśmy się z moim księciem, potem okazało się, że pantofelek mi pasuje, wsiedliśmy w karocę i… no właśnie, bajka się tutaj skończy tak na dobrą sprawę. Co zrobić? Napisać nową, swoją własną historię. :)

Niedawno zaczęłam czytać książkę Cudowne i pożyteczne Bruna Bettelheima (twórcy bajkoterapii), ale już teraz tylu nowych rzeczy się nauczyłam, że musiałam je zanotować, aby nie zapomnieć napisać o nich na blogu. Jak ktoś mówi ładnie po polsku, to znaczy, że posługuje się poprawną polszczyzną. Analogicznie… przypuszczam, że jak ktoś włada węgierskim, to jego węgierszczyzna jest bezbłędna. Właśnie w tej książce czytałam, że Freud napisał swój pierwszy utwór posługując się  wyszukaną niemczyzną. I uwaga, jak znasz język ojczysty Dantego, to posługujesz się włoszczyzną? Hm. Drugi fakt, którego się nauczyłam, jest związany z terminologią psychoanalizy. Słowo umysł uległo zmianie, gdyż do XIX wieku odnosiło się nie tylko do procesów intelektualnych, ale także do procesów emocjonalnych. Dzisiaj mówimy zatem o umyśle, jako o czubku głowy, gdzie przebiega tylko myślenie. Dzisiaj psychika natomiast znaczy to co umysł niemal 150 lat temu: wszystkie procesy myślenia, odczuwania, doświadczania. Dlaczego to jest ważne? Znane nam zdanie Kartezjusza z XVII wieku, Cogito ergo sum (tłum. myślę, więc jestem) oznacza to, iż człowiek istnieje nie tylko dlatego, że przebiegają w nim procesy intelektualne, ale u podłoża jego egzystencji leży jeszcze coś innego: umiejętność przeżywania wszelkich emocji, uczuć i poczuć, namiętności, żądania czegoś, doświadczenia obaw, strachu itd.

Poruszyłam ten temat wczoraj wieczorem z wybrańcem mojego serca i wyszła nam cudowna rozmowa o słowotwórstwie w języku polskim. Jak masz dobry pomysł i uda się go zrealizować, to przebiega pomyślnie. Jak ktoś jest natomiast zmyślny, jest pomysłowy a nie zmysłowy!

Bardzo Wam dziękuję za uwagę, ja teraz zostawiam Wam w takim stanie psychicznym (lub umysłowym, posługując się tym słowem w znaczeniu kartezjańskim).