Brytyjscy
badawczy wykazali, iż nauka idzie najlepiej, gdyż jesteśmy w znajomym dla nas,
spokojnym otoczeniu, gdzie możemy się skupić stoprocentowo na przeznaczonym na
dany dzień materiale. Święta m.in. z tego właśnie powodu są idealnym czasem na
naukę języka. Jesteśmy spokojni, nasze myśli nie krążą wokół pracy, odebrania
dziecka ze szkoły i przedszkola, lub przygotowania się na jasełka, wszystko to
bowiem jest już za nami na ten rok.
Wiem, wiem, trzeba
pamiętać o mnóstwo rzeczy w okresie świątecznym. Ruch jest przeciężony. Rodzeństwo
tam, kuzynowstwo tu, trzeba odwiedzić jeszcze cioci i wujków, należy im coś
dobrego zabrać z domu, pamiętać o makówkę, pierniki, bigos i karp. Pamiętajmy również
poświęcać trochę czasu na zastanawianie się nad tym czy warto było odłożyć na
chwilę swój dopięty do ostatniego guzika plan diety. (Bądźmy szczerzy, tak,
warto było, przecież taki plan wygląda dobrze na papierze, ale na talerzu
trochę słabo.) Skoro z tym ostatnim jednak nie marnujemy sporo czasu, możemy
znaleźć chociażby kilka chwil na naukę. Jak zaplanować naukę?
Jedną z najlepszych
metod na krótką i skuteczną naukę jest podmiana elementów w zdaniu. Ta zabawa
polega na tym, że przykładowo bierzemy konkretną strukturę gramatyczną lub
wyrażenie, które niedawno okazało nam się trudnym. Zacznijmy od prostego zdania
i spróbujmy podmieniać pojedyncze elementy zachowując strukturę składniową.
Zabawa ta
nie ma granic, to znaczy, tylko i wyłącznie nasza wyobraźnia może wyznaczyć te
granice. Przy okazji pobawimy się trochę językiem.
Jest jedna
tylko zasada: zakaz
skorzystania ze słownika!
Podmiana elementów nie służy do wprowadzenia nowego słownictwa, lecz do
ćwiczenia struktury. Powiedz swojemu mózgowi, że teraz ma się nauczyć pewnej
struktury gramatycznej. Jeżeli jednak wprowadzisz nowe słowo, siłą rzeczy
oszukujesz mózg, ponieważ nagle wymagasz od niego jeszcze więcej wysiłku do zapamiętywania
nowego elementu.
Podmiana
elementów jest idealnym ćwiczeniem do utrwalania struktur, ale mniej nadaje się
do wprowadzenia nowych rzeczy. Jeżeli chodzi o słownictwo do poukładania zdań, staraj
się używać słów, z którymi niedawno miałeś/aś pierwszą styczność i jeszcze
wymagają utrwalania.
Aby lepiej
rozumieć o co mi chodzi, pokażę Wam kilka przykładów wziętych z Waszego języka.
Materiał do
utrwalenia:
mieć bzika
na punkcie
Mam bzika na punkcie czekolady.
Mam bzika na punkcie czekolady.
Mam bzika na
punkcie czekolady z orzechami.
Mój mąż ma bzika na punkcie wołowiny.
Mój mąż ma
bzika na punkcie uczenia się języków.
Mój mąż ma bzika na punkcie wołowiny, a ja mam bzika na punkcie czekolady.
Czy twój
wujek ma bzika na punkcie barszczu z uszkami?
Czy twój wujek ma bzika na punkcie barszczu bez uszek?
Nie, mój wujek ma bzika na punkcie mojej cioci.
Ciocia ma bzika na punkcie bałwanów.
Ciocia ma bzika na punkcie ulepienia bałwana, ale nie ma bzika na punkcie zrobienia bałwana z wujka.
Czy twój wujek ma bzika na punkcie barszczu bez uszek?
Nie, mój wujek ma bzika na punkcie mojej cioci.
Ciocia ma bzika na punkcie bałwanów.
Ciocia ma bzika na punkcie ulepienia bałwana, ale nie ma bzika na punkcie zrobienia bałwana z wujka.
Święty
Mikołaj ma bzika na punkcie czekoladowych ciasteczek z mlekiem. (te, które się
zostawia dla niego przy kominku według anglosaskiej interpretacji)
Żona Świętego Mikołaja ma bzika na punkcie roztrzepanej brody swojego męża.
A Wy macie bzika na punkcie czego?
Żona Świętego Mikołaja ma bzika na punkcie roztrzepanej brody swojego męża.
A Wy macie bzika na punkcie czego?
W taki
sposób możemy zachować odpowiedni nastrój i po krótkim joggingu umysłowym
wrócić do stołu świątecznego z poczuciem zadowolenia. Zapraszam!