Moi Drodzy! Pozwólcie mi nadrobić zaległości: życzę Wam wszystkiego co
najlepsze w Nowym Roku! Aby
wszystkie Wasze marzenia – zarówno te, o których mówicie, jak i te, których
nawet wyobrażać sobie nie możecie – spełniają się w tym roku! Życzę Wam,
abyście zauważyli cuda w codziennym życiu i znaleźli satysfakcję w tym, co
robicie!
Nasze biuro niedawno powitało nowych
pracowników, których przyjęliśmy serdecznie, otwartymi ramionami. Nasz
Manadżer, troszcząc się o ich dobrobyt, zapytał jak im się podoba kuchnia ,
która codziennie przyrządza nam pyszne potrawy. Ale on sformułował pytanie w
dziwny dla mnie sposób: „podeszła Wam stołówka?” Znałam wyraz „podejść do
kogoś”, ale wiadomo, że nie o to chodzi, skoro stołówka nie podchodzi do nikogo, także „podejdzie komuś”, to
coś nowego dla mnie. Polski obfituje w zwroty wyrażające upodobanie. Od
prostego „podoba się” albo „lubię to” (a nawet w naszym mocno zglobalizowanym
świecie można już lajkować), przez „przypadło mi do gustu”, „przepadam za nim” (choć
nie zdarza mi się słyszeć ów zwrot w formie twierdzącej, raczej w przeczącej) i
„mieć zamiłowanie do czegoś” do „ciągnie do kogoś jak mucha do miodu”. A tego
„coś podejdzie komuś” nie słyszałam wcześniej. Człowiek codziennie uczy się
czegoś nowego – mówi się na
Węgrzech.
Od czasu rezygnacji ze studiów psychologicznych czasami brakuje mi stałego
„inputu” intelektualnego, który staram się rekompensować samodzielnym
zajmowaniem się róznymi branżami psychologii. Szczególnie zainteresowałam się
bajkoterapią. Terapia oparta na baśniach i bajkach polega na tym, że na
początku sesji pacjent wybiera znaną mu z dzieciństwa historię, która z
jakiegoś powodu jest znacząca dla niego. Do dokonania wyboru prowadzą motywacje
podświadome: na wybór wpływ mogą mieć wyzwania, z którymi pacjent miał się
zmierzyć w swoim życiu, konflikty, które miał rozwiązać, traumy z dzieciństwa,
które jeszcze ma przetwarzać. Poprzez analizę tejże historii, pacjent prędzej
czy później odkrywa podobieństwa między postaciami bajki a osobami w swoim
otoczeniu, lub scenami tej historii a wydarzeniami w jego życiu. Dzięki temu,
pacjent potrafi spojrzeć na swoje życie z nowej,
zewnętrznej perspektywy i zyskać siłę, by zmienić to, co mu sprawiało kłopoty i
ostatecznie prowadziło go do psychologa.
Ja na przykład od dawna czuję szczególną sympatię do Kopciuszka. Pamiętam,
że co najmniej sto razy obejrzałam tę bajkę w wydaniu Disney w swoim
dzieciństwie. Urzekło mnie to, jak ona ładnie śpiewała, żyła w harmonii z
przyrodą, ale motyw, który mnie najbardziej zaczarowało, była jej umiejętność
zachowania wewnętrznej radości wbrew otaczającej ją wrogości od strony macochy
oraz przyrodnych sióstr. Wkurzało mnie nieco jednak to, że była ulegająca do
bólu i nie potrafiła wyrwać się spod władzy kobiety, która ewidentnie
traktowała ją po macoszemu. Myślałam o głównej postaci w taki właśnie sposób aż
do czasu, gdy przeczytałam oryginał. W oryginale Kopciuszekowi nie pozwalają
brać udziału w żadnej uroczystości organizowanej przez księcia, jednak ona
zawsze znajdzie sposób na to, aby rychło załatwić zadania, potem szykować się
na bal i ostatecznie pojawić się tam normalnie jak największa gwiazda. Ale z
niej zaradna dziołcha!!! Wtedy akurat zmieniłam zdanie i darzę ją wiekszym
szacunkiem.
Oczywiście zastanawiałam się nad tym, dlaczego przyciąga mnie tak mocno
postać Kopciuszka. Czyżbym miała coś wspólnego z nią? Według psychologów
społecznych, czujemy sympatię do osób, które są podobne do nas. (Rzeczywiście
to tylko jeden z wielu powodów atrakcyjności.) Tak samo dzieje się to z
postaciami z bajek, baśni, filmów, książek. Gdy czytamy ksiażkę lub oglądamy
film, przybieramy rolę postaci, z którą potrafimy się zidentyfikować, czyli
tej, która jest najbliżej nas. Tę regułę pięknie odzwierciedla Wasz język, gdyż
słowa upodobanie i podobieństwo mają ten sam rdzeń (podobj-). Studiując
bajkoterapię, odkryłam na czym polega podobieństwo między bajką a moim życiem.
Gdy byłam młodsza, zachowałam się całkiem inaczej w towarzystwie, czułam się
nieswojo, kiedy musiałam mówić przed większą publicznością, stresowałam i
krepowałam się nawet krótko wypowiedzieć w klasie. Bardzo dobrze się czułam
zatem w małym gronie najbliższych znajomych, przyjaciół, w rodzinie i z chęcią
porozmawiałam nawet z nowymi ludźmi. Niemniej jednak, czułam się jak szara
myszka. Przeprowadzki do Polski były dla mnie ważną decyzją życiową, a
właściwie najlepszą, którą kiedykolwiek podjęłam, gdyż podczas mojego pobytu
pozbyłam się tych barier. Streszczając się (bo nie chcę Was nudzić całą
autobiografią), dużo się zmieniło od czasu, kiedy schowałam się przed światem
(tak jak Kopciuszek, której nie pozwolono iść na bal). A przekładając moją
obecną sytuację na język historii Kopciuszka, znaleźliśmy się z moim księciem, potem
okazało się, że pantofelek mi pasuje, wsiedliśmy w karocę i… no właśnie, bajka
się tutaj skończy tak na dobrą sprawę. Co zrobić? Napisać nową, swoją własną historię. :)
Niedawno zaczęłam czytać książkę Cudowne
i pożyteczne Bruna Bettelheima (twórcy bajkoterapii), ale już teraz tylu nowych rzeczy się nauczyłam, że
musiałam je zanotować, aby nie zapomnieć napisać o nich na blogu. Jak ktoś mówi
ładnie po polsku, to znaczy, że posługuje się poprawną polszczyzną.
Analogicznie… przypuszczam, że jak ktoś włada węgierskim, to jego węgierszczyzna
jest bezbłędna. Właśnie w tej książce czytałam, że Freud napisał swój pierwszy
utwór posługując się wyszukaną
niemczyzną. I uwaga, jak znasz język ojczysty Dantego, to posługujesz się
włoszczyzną? Hm. Drugi fakt, którego się nauczyłam, jest związany z
terminologią psychoanalizy. Słowo umysł
uległo zmianie, gdyż do XIX wieku odnosiło się nie tylko do procesów
intelektualnych, ale także do procesów emocjonalnych. Dzisiaj mówimy zatem o
umyśle, jako o czubku głowy, gdzie przebiega tylko myślenie. Dzisiaj psychika
natomiast znaczy to co umysł niemal 150 lat temu: wszystkie procesy myślenia,
odczuwania, doświadczania. Dlaczego to jest ważne? Znane nam zdanie Kartezjusza
z XVII wieku, Cogito ergo sum (tłum.
myślę, więc jestem) oznacza to, iż człowiek istnieje nie tylko dlatego, że
przebiegają w nim procesy intelektualne, ale u podłoża jego egzystencji leży
jeszcze coś innego: umiejętność przeżywania wszelkich emocji, uczuć i poczuć, namiętności,
żądania czegoś, doświadczenia obaw, strachu itd.
Poruszyłam ten temat wczoraj wieczorem z wybrańcem mojego serca i wyszła
nam cudowna rozmowa o słowotwórstwie w języku polskim. Jak masz dobry pomysł i
uda się go zrealizować, to przebiega pomyślnie. Jak ktoś jest natomiast
zmyślny, jest pomysłowy a nie zmysłowy!
Bardzo Wam dziękuję za uwagę, ja teraz zostawiam Wam w takim stanie
psychicznym (lub umysłowym, posługując się tym słowem w znaczeniu
kartezjańskim).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz