środa, 23 września 2015

Perspektywy z Bratysławy

Tekst redagowany dnia 1 lipca 2015.

Moi Drodzy! Oto kolejny wpis redagowany na niezmiennym, wiecznie pachnącym świeżymi wypiekami dworca stolicy Słowacji. Bułki przynoszono, rolki przesunięto, wielu klientów już przybyło.

Mam bzika na punkcie czegokolwiek co jest świeżo wypieczone i zawiera drożdże lub zakwas. No dobrze, dobrze, wiem, że nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdy ma swoje słabe punkty. Oprócz tego, pozbyć się silnych nałogów to w cale nie bułka z masłem. Po licznych próbach redukowania ilości spożytych przeze mnie wszelkich źródeł węglowodan, chleb nadal jest przedmiotem mojej największej fascynacji kulinarnej. Czekam więc na przesunięcie rolek, jak ci spragnieni treści kulturalnej czekają na przesunięcie kurtyny w teatrze. Sztuka się zaczęła, innym słowem lud się rzucił na bułki.

Senny poranek i nadchodzące wydarzenia kierują moimi myślami ku światu bajek. Bruno Bettleheim w swojej sławnej książce Cudowne i pożyteczne szczegółowo opisuje pewną bajkę o dziewczynie wyrzuconej z domu wraz z jej bratem. Wiele bajek zacznie się od motywu wyrzucenia z domu. To nic innego niż moment rozpoczęcia dorosłego życia, gdyż człowiek musi stawiać czoło trudnościom po opuszczeniu bezpiecznego gniazda rodziców i poszukać nowy sposób aby zarobił na kawałek chleba. Według opowiadania, dziewczyna polazła do głębi lasu i mimo jej licznych ostrzeżeń, jej brat wypił łyk wody leśnej rzeki. W związku z tym on stał się sarenką i w tej postaci śledził dalej swoją siostrę. Żyli o chlebie i wodzie ale byli szczęśliwi. Brat jednak był bardzo swobodną duszą i wiele razy zostawił swoją siostrę w domku leśnym, w którym ostatecznie się osiedlili. Zabłąkiwał w celu odkrywania tajemniczego lasu. Pewnego razu jak wracał do swojej siostry, towarzyszyło mu książe z sąsiedniego królestwa. Młody (rzecz jasna) zakochał się w (rzecz jasna) pięknej dziewczynce z (rzecz jasna) pierwszego wejrzenia i mocno nalegał aby ona natychmiast sie przeniosła do jego pałacu i wyszła za niego.

Kto dałby arbuza/kosza/czerninę/czarninę tak zdecydowanemu mężczyźnie… Krótko mówiąc książe tak skutecznie przypochlebiło się jej, że dziewczyna się zgodziła na zaślubiny pod warunkiem, iż sarenka zamieszkuje z nimi w pałacu. Zdajmy sobie sprawę z tego jednak, że bycie księciem to ciężki chleb i mężczyzna o takiej odpowiedzialności potrzebuje wsparcia silnej kobiety. Bohaterka sprawdziła się w swojej nowej roli, dzięki czemu królestwo zaczęło prosperować i para królewska żyła spokojnie i szczęsliwie aż do śmierci. Mówi się, że każdy zjadacz chleba owego królestwa dzielił się tą radością.


Od czasu pożegnania się z moim poprzednim chlebodawcą, w stu procentach przeszłam na nowy tor profesjonalny, w mianowicie stałam się nauczycielką. Uczę języków siebie i innych. Dzięki temu, przede mną są dwa miesiące przerwy pracy lektorskiej, co jednocześnie oznacza, że nadszedł czas na błyskawiczne samokształcenie się. Zamiast ugotowania czerniny/czarniny, moi rodzice powitali narzeczonego chlebem i solą, w związku z czym, w lipcu pobierzemy się aż dwa razy – raz na Węgrzech i raz w Brazylii. Potem (może powstać z tego nowe powiedzenie) będziemy dzielić się chlebem i dachem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz