wtorek, 3 listopada 2015

Przedziwne przegięcie

Już od dawna mnie intryguje kwestia podobnych do siebie słów w języku polskim, tym bardziej jeżeli te słowa różnią się jedynie przedrostkami. Moja słynna gafa spowodowana podobieństwem słów uspokoić – zaspokoić zaliczy się do klasycznego kanonu historii językowych w moim życiu. Ale oprócz tego mam jeszcze kilka innych przekręconych uwag dotyczących przedrostków.

Przedrostek prze- w języku polskim jest szczególnie interesujący, gdyż ma on liczne znaczenia. Możemy bowiem przeczytać książkę i wtedy skończymy lekturę, czyli przedrostek zmienia aspekt czasownikowy. Możemy przejść przez ulicę, aby znaleźć się po drugiej stronie. Z drugiej strony przegrać nie znaczy to, że wytrzymujemy i walczymy do końca gry lub meczu, lecz ono jest związane z godnym pożałowania zakończeniem owej walki.

Możemy przekroczyć granicę a nawet przepisy, wtedy też będziemy po drugiej stronie czegoś, choć przykład o granicach to kojarzy nam się z przyjemnymi wyjazdami zagranicznymi, a w drugim (bardziej skrajnym) przypadku możemy się znaleźć po mniej przyjemnej stronie kratek więziennych. À propos przepisów, one dostały właśnie taką nazwę z pewnością dlatego, że wcześniej zostały napisane, czyli przed ich zastosowaniem. Natomiast przedobrzyć wbrew pozorom nie znaczy ulepszyć, lecz odnosi się straty lub przekroczenia miary. Możemy przechowywać przez całą zimę dżemy domowe w przykrytach tkaniną w kratki słoiczkach, aby na wiosnę rozkoszyć się smakiem ich przepysznej zawartości.

Najlepsze nastąpi dopiero teraz. W starszej wersji Waszego języka konanie znaczyło śmierć, ale upływem czasu to znaczenie mocno zacierało się i przechowuje się jedynie w slowie pokonać, gdyż wojsko może pokonać nieprzyjaciół. W życiu codziennym jednak stosuje się z większą frekwencją słowo przekonać, które dla znawcy współczesnej polszczyzny mało ma wspólnego z odejściem z tego świata.

Jeszcze ciekawsze jest to, jak ten przedrostek nabierze negatywne znaczenie. Używamy go przecież w połączeniu z przymiotnikami i to z zamiarem podkreślenia danej właściwości o większym natężeniu. Jedzenie może być przepyszne a kobieta przepiękna. Przedrostek na- kojarzy mi się z czymś szczególnie negatywnym, przecież oprócz okupacji i pokonania, wojsko również może najechać kogoś. W kontekście religijnym jednak naśladowanie Jezusa jest czymś mocno żądanym, gdyż Jego prześladowanie oznacza zupełnie coś innego. Przekupstwo (pomimo jego częstego występowania w społeczeństwie) jest czymś mało mile widzianym.

Widzę tylko jedno znaczenie, które uratuje przedrostek prze- przed jego całkowitym potępieniem. Przeprosiny bowiem zazwyczaj wyprzedzają przebaczenie. A to przynosi dużą ulgę.

Słowa zajęty i przejęty wzbudzały moją uwagę raz na początku moich studiów. Po polsku możemy zająć miejsce dla siebie, ewentualnie dla kogoś innego obok nas. Istnieje słowo okupować, które zostało zapożyczone z łaciny w znaczeniu zajęcie terenu siłami militarnymi. W nawiasach mówiąc przy takich akcjach pewnie stosowano nieco przemocy.

O wrażeniu podobieństwa wyrazów zajęty i przejęty prawie zapomniałam, aż kiedy pewnego dnia zauważyłam, że te dwa pojęcia są formalnie związane również w innych językach. Portugalski ocupado to Wasz zajęty, a podobnie do tego preocupado (słowo przedłużone o przedrostek pre-) znaczy przejęty w sensie zmartwiony. To ostatnie też jest ciekawym wyrażeniem, gdyż u jego korzeniach kryje się słowo martwy. Dzięki mojemu mężowi wiem, że Japończycy mają ciekawe wyrażenie na zajęty: osoba zajęta ma martwe, podzielone na kawałki serce, ponieważ nie ma czasu na zajmowanie się nim. Czyli następnym razem zamiast komuś powiedzieć „nie przejmuj się” pocieszcie go zdaniem „zajmuj się swoim sercem”.

„Anikó, ty teraz przeginasz” – myśli Czytelnik pokiwając głową z dezaprobatą. „Przejdź na reszcie do sedna tego wpisu.” No dobra, dobra. Zauważcie, że jak się jest przejęty czymś, to znaczy, że poświęca na przemyślenie czegoś więcej niż potrzebne uwagi. Zastanawia się nad tym, zajmuje się tym, aż w końcu przejmuje się nim.

W lecie przejechaliśmy polowę Brazylii, aby spełniać wspólne marzenie z moim mężem, czyli odwiedzić Indian na ich właśnych wioskach. Nigdy wczęsniej nie widziałam takiej spokojnej społeczności. Oni nie są zbyt zajęci – zajmują się jedynie tym, co jest konieczne do życia i przeżycia na łonie natury. Może z tego powodu… nie przejmują się.


Nie przedawkujcie obaw, ponieważ wtedy zamiast być zajętym będziecie przejęci i, jak na to same nazewnictwo stanu emocjonalnego wskazuje, taki przypadek jest przegięciem. Jak przesadzacie czymś, to przesadzajcie jedynie fiołki ogrodowe, ponieważ akurat teraz jest pora na zajmowanie się nimi. Zostało mi włożenie gratulacji przeczytania całego artykułu. Bądźcie z siebie dumni, gdyż przezwyciężyliście masę tekstu. Nie przestańcie przychodzić na blog i przekazujcie link swoim znajomym!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz